Ból i rozpacz pośród kniei

W najbliższą sobotę w płockim klubie Rock’69 odbędzie się koncert zespołu Leshy. W zawiązku z tym wydarzeniem nadarzyła się idealna okazja, żeby porozmawiać z chłopakami o ich wspólnym muzykowaniu, najnowszym wydawnictwie, oraz płockiej scenie rockowej, na której muzycy zespołu od przeszło dwóch dekad aktywnie tworzą swoje dźwięki, udzielając się w wielu różnych projektach muzycznych.

Zapraszam na rozmowę z zespołem Leshy !

Cześć. W najbliższą sobotę gracie koncert w Rock’69. Będzie to wyjątkowy koncert, czy możecie zdradzić co będzie w nim takiego wyjątkowego ?

Shnapps: Cześć Krzysiek, dzięki za miłe słowa. Koncert w Rocku będzie przede wszystkim release party naszego najnowszego albumu “Knieje”, nad którym pracujemy już od prawie 3 lat. Sam koncert będzie miał bardzo klimatyczną oprawę, dzięki Damianowi Marciniakowi, który po pierwsze zorganizował jubileusz klubu, po drugie zaplanował nam scenografię, której nie możemy się doczekać. Szczegółów nie będę zdradzać 😉

Kossa: Cześć! Dokładnie tak jak powiedział Shnapps, koncert będzie miał oprawę wizualną, która idealnie wpasuje się w klimat naszej muzyki. Nie mogę się doczekać aż wszyscy to zobaczą. Więcej “nie powiem” 😉

Wasiek:  Siemano. Sobotni koncert będzie wyjątkowy szczególnie dla nas. Będzie to zwieńczenie naszej pracy, czasu i emocji jakie włożyliśmy w tworzenie i produkcję najnowszego albumu. Nie mogę doczekać się aż dźwięki z “Knieje” wypełnią cały R69.

Cube: Uszanowanko. Pomijając oprawę wizualną, dla mnie każdy nasz koncert w rodzinnym Płocku jest wyjątkowy. Zawsze możemy liczyć na ciepłe przyjęcie i konstruktywną krytykę od naszych znajomych.

Śmigło: Czołem, najbliższy koncert tak jak wspomniał Cube, jest tak samo ważny i wyjątkowy jak każdy poprzedni w rodzinnym mieście. Nie mniej jednak, przygotowania do najbliższego koncertu były bardziej zaawansowane, wprowadziliśmy sporo zmian w stosunku do ostatnich gigów… ale szczegółów nie zdradzam, przyjdziecie, zobaczycie, posłuchacie, będziecie wiedzieli wszystko.

Koncert jest idealną okazją do zaprezentowania na żywo Waszego najnowszego krążka pt. „Knieje”, którego premiera będzie mieć miejsce dzień wcześniej. Opowiedzcie proszę o najnowszej płycie.

Shnapps: Sporo czasu minęło nam przy pracy nad tym albumem, w międzyczasie wydarzyło się dużo złych rzeczy – pandemia, wojna na Ukrainie, kryzys gospodarczy – zestaw bardzo ponury. W zespole w międzyczasie też doszło do zmian, na gitarze gra z nami teraz Mateusz (Waśkiewicz), który zastąpił Mikołaja (Tytmana). Wasiek wniósł do tego albumu mnóstwo swoich pomysłów i inspiracji. Z mojej perspektywy to nasza najbardziej przemyślana płyta od początku do końca, oddająca muzycznie i tekstowo to, co w nas siedzi. Czysto subiektywnie – Kossa zaśpiewał swoje najlepsze rzeczy ever, Cube i Śmigło zagrali świetną sekcję, a Wasiek nagrał świetne gitary rytmiczne i leadowe.

Kossa: “Knieje” są dla mnie wyjątkową płytą pod wieloma względami. Jest cięższa, bardziej posępna i poetycka od poprzedniczki. Osobiście wspiąłem się na swoje wyżyny ekspresyjne, a to co nagrali pozostali to dla mnie majstersztyk. Nie można zapomnieć też o ogromnym wkładzie Shnappsa, który odpowiadał za stronę audio tego albumu, okładkę oraz montaż klipu, lyric video i całej masy innych rzeczy.

Wasiek: Dla mnie jest to płytowy debiut w Leshy, więc podszedłem do sprawy bardzo na serio, a emocje towarzyszące podczas komponowania i nagrań były naprawdę ogromne. Zrobiliśmy absolutnie wszystko co się dało aby uzyskać efekt, który nas w pełni usatysfakcjonuje. Mowa nie tylko o aranżacji utworów i albumu, ale również o produkcji muzycznej. Udało mi się wplątać w tę płytę trochę swojego “ja” i osobiście jestem zadowolony z tego co uzyskaliśmy. Ja pomogłem w kwestiach technicznych przy nagraniach. Schnapps zajął się dosłownie wszystkim co związane z rzeczami produkcyjnymi albumu, czyli nie tylko nagrania i mix/mastering, ale również edycja grafik, video i wiele, wiele innych rzeczy, które mógłbym wymieniać i wymieniać. Można na spokojnie powiedzieć, że ogarnął 90% rzeczy związanych z tą płytą i ogromne chapeau bas dla niego, bo mu się kurwa należy. Serio. Sekcja Cube’a i Piotrka to jest w ogóle klasa sama w sobie jak to ogarnęli. Wszystko mega przemyślane, aby napierdalało jak powinno, a co do wokali Kossy to powiem tylko, że musiałem napisać do niego długą prywatną wiadomość jak jestem oczarowany tym co zrobił na tym albumie.

Cube: Prace nad nowym albumem ciągnęły się przez ponad dwa lata. Śmiało można powiedzieć, że zaczynaliśmy je jako zupełnie inni ludzie. “Knieje” są dojrzalsze od “Psychopomp” pod praktycznie każdym względem.

Śmigło: Album “Knieje” jest dla mnie mniej sentymentalny niż “psychopomp”, jednak najnowsze wydanie wykracza sporo poza umiejętności nas wszystkich w porównaniu do ostatniego krążka.

Jestem bardziej zadowolony z efektów naszej pracy przez te ostatnie blisko 3 lata z najnowszego wydawnictwa.

Leshy podczas koncertu w Wooltura, Łódź, 29.10.2021, fot. Aleksandra Dąbrowska

Pytanie do Kosy. Utwór, który zaprezentowaliście jako singiel tego wydawnictwa pt. Wiraż, ma mega „optymistyczny” przekaz 😉 Ja odczytuję go jako próbę pogodzenia się samemu z sobą oraz niezgodę na świat w którym mnóstwo kłamstwa i fałszu. Opowiedz proszę o swoich inspiracjach. Co sprawia, że chwytasz za długopis (czy może bardziej w dzisiejszych czasach za tablet) i wyrzucasz poprzez słowa swoje przemyślenia na sprawy, które są dla Ciebie ważne ?

Kossa:  Bardzo podoba mi się Twoja interpretacja, jednak ani nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę czy jest zgodna z tym, co chciałem przekazać. Powód jest następujący, staram się pisać tak, żeby każdy mógł samodzielnie nadać moim tekstom znaczenie. Wydaje mi się, że jest to swoiste nakłonienie do ruszenia szarymi komórkami podczas słuchania muzyki, a mózg trzeba ćwiczyć całe życie. Lubię bawić się słowem. Zwłaszcza w polszczyźnie, która jest niezwykle bogata w słownictwo. Moje teksty potrafią powstawać długo. Muszą dojrzewać razem z moimi emocjami. Niekiedy cały tekst przerabiam od nowa lub wywalam do kosza, bo jest np. zbyt dosłowny. Jeśli chodzi o inspiracje tekstowe to “Knieje” mają bardziej pesymistyczny i depresyjny charakter od poprzednich wydawnictw. Zamiast psychodelii znanej z “Psychopompa” – przewija się w nich tematyka rozpaczy, załamania, zatracenia własnych ideałów, nałogów, śmierci i przemian wewnętrznych, które następują wskutek ciężkich życiowych doświadczeń. Przy pisaniu tekstów na “Knieje” kilka razy moje oczy wypełniały się łzami. Ostatni czas nie należał do najłatwiejszych. Spotkało mnie wiele dramatycznych doświadczeń, łącznie ze śmiercią jednej z najbliższych mi osób. Nie będę ukrywał, że pierwsze półrocze określiłbym jako pełne bólu i rozpaczy. Tych kilka wielkich ran na swoim sercu postanowiłem przekuć w coś wartościowego. Jak zawsze w moim przypadku, wyborem była sztuka. “Knieje” w znacznym stopniu pomogły mi się dźwignąć z rozpaczy i stanąć twardo na nogach. Przeważnie to właśnie negatywne emocje sprawiają, że zaczynam pisać. Jako że bywają u mnie dosyć silne, to czasem muszę je później wykrzyczeć i wyśpiewać. Można to uznać za pewnego rodzaj przeżywanie katharsis poprzez sztukę. Sądzę, że to lepsza opcja niż popadanie w autodestrukcję.

Kosa podczas koncertu w klubie Bunkier w Gdańsku, 26.11.2022r, fot. Kajetan Mrówczyński

Z racji takiej, że interesuję się trochę procesem nagrywania muzyki napiszcie proszę, jak wyglądał proces „recordingu” tego materiału. Dom, studio, garaż ? Kto jest odpowiedzialny za realizację, mix, mastering ?

Shnapps: Bębny nagraliśmy w Studio Garaż, gdzie za realizacją stoi Mateusz Szulborski. Znamy się bardzo dobrze z Matim, nie raz nagłaśniał nasze koncerty w Płocku, a już wcześniej, w 2017, nagrywaliśmy u niego i Tomka (Sarniaka) bębny do pierwszej płyty (Beyond the Void). Gitary, bas, wokale nagraliśmy z kolei własnym sumptem w Vasiek Studio, czyli sali prób Waśka, gdzie gramy na co dzień. Tu realizacją zająłem się ja razem z Waśkiem – Mati zrobił kupę świetnej roboty od strony “audio engineering”. Pierwszy raz też nagraliśmy “making of” z nagrywek, w czterech odcinkach. Filmiki wiszą na YT, za kilka lat będziemy się wstydzić je oglądać 😀 Zaś miks i master już po mojej stronie, a jako, że jestem hobbystą, to chciałem, by ten album zabrzmiał najlepiej jak się da w miarę moich możliwości. Ogromnie pomógł w tym Filip “As” Hałucha (Heinrich Studio), z którym zna się Wasiek. Mati pokazał mu wstępny miks i master “Wirażu”, a Filip zadzwonił do mnie i powiedział nad czym można jeszcze powalczyć. Tego samego dnia podesłał mi też swoją szybką wersję miksu tego numeru i było to dla mnie coś mega wartościowego, bo w pewnym momencie straciłem obiektywizm. Od wielu lat jestem fanem produkcji Filipa i fakt, że mi dał swoje rady jest bezcenny.

Kossa: Tym razem uczestniczyłem tylko w nagrywaniu wokali. Podzieliliśmy to na dwie transze dowodzone przez Shnappsa. Podczas pierwszej zarejestrowaliśmy 3 utwory. W nagraniu uczestniczyli wspomniany Shnapps i Vasiak. Główne wokale poszły bardzo sprawnie, zrobiłem je praktycznie na one-take’u. Później bawiliśmy się harmoniami i chórkami. Druga sesja odbyła się nieco później, z powodów osobistych dosyć długo się za nią zabierałem. Pewnego dnia stwierdziłem: “Dobra, trzeba to zrobić”. Wziąłem się w garść, napisałem teksty, które już przy samym pisaniu zaciskały mi gardło i umówiłem się ze Shnappsem sam na sam. Chciałem, żeby ta sesja była jak najbardziej intymna i z większą dozą improwizacji. Umówiliśmy się w tajemnicy przed resztą i nagraliśmy wokale w Mordorze (Dzięki za tą możliwość Szkielo!). Poszło jak zawsze sprawnie, a później na próbie zaskoczyliśmy resztę chłopaków, puszczając im rezultat naszej pracy. Mieli niezłą niespodziankę. Nigdy nie zapomnę ich min 


Wasiek: Prócz bębnów, które zostały zarejestrowane w “Garaż Studio” pod czujnym okiem Mateusza Szulborskiego, resztę instrumentarium i część wokali nagraliśmy własnym sumptem w mojej salce/studio. Też nie chcę mówić, że jest do końca moja, bo na czynsz, prąd, różne udogodnienia i ewentualną konserwację składają się wszyscy, którzy z niej korzystają.  Ja głównie się tym miejscem opiekuję, na mnie są papiery i na mnie ciąży obowiązek opłacania wszystkiego na czas. Utrzymuję również to miejsce w czystości tak aby wszystkim się dobrze pracowało. To tak offtop. 

Resztę wokali Kossa dograł w Mordorze dzięki uprzejmości Rafała Strzemiecznego, którego oczywiście pozdrawiam. Miała być to niespodzianka i jak najbardziej się udała. Realizacją gitar, basu i wokali zajął się Schnapps. Zrobił rownież sample. Ja pomogłem głównie przy nagraniach basu, bo miałem na to jakiś realizatorski pomysł i uważam, że wyszło bardzo dobrze. Eksperymentalnie nagrałem też swoje wokale i wokalizy w kilku miejscach. Było to dla mnie coś nowego.

Mix i master również wziął na swoje barki Schnapps i wylewał siódme poty aby zabrzmiało to tak dobrze i potężnie. Używa wszystkich realizatorskich i producenckich programów i narzędzi jak profesjonalista. Wersji mixu i masteru było chyba jakieś 9000, a Mati prawdopodobnie miał mnie dość jak prosiłem o kolejne poprawki. Nie żałuję. Wybacz Schnapps. Wiem, że byłem wtedy koszmarem, ale przyznaj. Opłacało się.


Cube: Jestem pełen podziwu dla progresu jaki poczynił Shnapps w miksie i masteringu. Może spokojnie otwierać swoje studio i działać profesjonalnie. Jakość, jaką uzyskaliśmy nagrywając w naszej sali prób, zupełnie nie odbiega od jakości produkcji “znanych zespołów”. Ja podpinam bas do interfejsu a Shnapps robi czary mary i brzmię tak, że mam ciary.

Śmigło: Nie będę się tu rozczulał nad Shnappsem, bo jeszcze mu się za dobrze zrobi. Ale fakt jest taki, że wystarczy posłuchać “Beyond the Void” naszej pierwszej płyty, a zaraz “Knieje” najnowszego wydania i to samo pokaże progres jaki Mati zrobił przez ostatnie 6 lat. Dla niego nie ma znaczenia czy nagrywać będzie w domu, w salce, w garażu czy w kościele. Jakość będzie w każdym przypadku studyjna. Jak na samouka, to uważam, że to obecnie jeden z lepszych realizatorów w Kraju. Dużo ich nie znam, ale widzę jak pracuję i ile wkłada w to serca, stąd moje wnioski o jego zestawieniu z innymi.

singiel Wiraż promujące płytę Knieje

Do tej pory nie miałem okazji porozmawiać z Wami wszystkimi, napiszcie proszę o swoich początkach wspólnego muzykowania. Jak to się stało, że powstał zespół Leshy ?

Kossa: Zaczęło się tak, kilka lat temu napisał do mnie Shnapps. Znaliśmy się z czasów Vat Six Nine. Nie gadaliśmy od lat, ale zaproponował mi zrobienie czegoś w stylu post-doom metalu. Skusił mnie już samą muzyką, a jak do tego dodał, że mam pełną swobodę artystyczną, to kompletnie skradł mi serce tym projektem. Skład bardzo szybko się zawiązał i prężnie zaczęliśmy tworzyć. Przeżyliśmy wspólnie wiele fajnych przygód i zrobiliśmy kawał muzy, z której po dziś dzień jestem dumny.

Cube: Ze Shnappsem i Kossą znam się z czasów Vat Six Nine. O ile dobrze pamiętam, chłopaki dotarli do mnie przez MySpace (tak, to było dawno). Jakiś czas po rozwiązaniu VSN Shnapps zaproponował mi granie w Leshy. Dla mnie granica między VSN a Leshy trochę się zaciera. Po kilkunastu latach wspólnych przygód (nie tylko muzycznych), traktuję chłopaków jak drugą rodzinę (czasem patologiczną 😉 ).

Śmigło: Z tego co mi wiadomo, cały projekt zapoczątkowałem ze Shnappsem. Napisałem do niego, że chciałbym nagrać jakiś wspólny numer, znaliśmy się jednak jeszcze wtedy nic razem nie zrobiliśmy w kierunku muzyki. Odpisał, że chętnie i ma nawet już jakieś fajne pomysły. Chwilę potem napisał mi, że w sumie to ma też innych znajomych, którzy mogli by chcieć grać. I tak z jednego numeru powstał cały projekt pod szyldem “Leshy” w którym siedzimy razem już 7 lat.

Shnapps: Tak jak Piotrek wspomniał, chcieliśmy zrobić wspólny numer. Ja wtedy byłem pod ogromnym wpływem post-doom metalowych rzeczy, “Void Mother” Obscure Sphinx kręciło się w odtwarzaczu na repeacie. Zacząłem sobie grać riffy, wyszedł jeden numer. Potem drugi. Zaraz po nim trzeci, czwarty, piąty. Szkoda było to tylko na “studyjny” projekt zostawiać. Piotrka zapytałem, czy ma czas na pełnoprawny zespół. Następnie zagadałem do Cube’a, Kossy i Mikołaja. I tak się to dalej kręci. Wasiek był z kolei naszym pierwszym wyborem na nowego gitarzystę, gdy nasze drogi z Mikołajem się rozeszły, jest świetnym gitarzystą, muzykiem i przyjacielem.

Wasiek: Do Leshy dołączyłem dopiero po “Psychopomp”, niedługo po odejściu Mikołaja. Wcześniej przychodziłem na koncerty Leshy jako słuchacz, a z czasem jako fan. Byłem dumny z tego, że mamy w Płocku taką kapelę. Pewnego dnia ni stąd ni zowąd Panowie napisali do mnie z propozycją zagrania próby. Oczywiście zgodziłem się od razu. Dostałem do nauki odpowiednie materiały i przyszedłem na pierwszą próbę w Mordorze. Wtedy jeszcze jako chwilowe zastępstwo Mikołaja, któremu powiększała się rodzina. Po kilku próbach dostałem oficjalną propozycję dołączenia do Leshy. Byłem tą informacją zachwycony i prawdopodobnie był to jeden z lepszych momentów w moim życiu. Oczywiście z chłopakami znałem i przyjaźniłem się już wcześniej, więc od razu była chemia i wszystko działało jak należy 

Wiem, że np. Kosa grałeś wcześniej w Black Mad Lice, tworzysz również muzykę jako Night Heron. Mateusza kojarzę z kapel Vat Six Nine, Contatenation, NothinG. A reszta chłopaków ? Napiszcie proszę o swojej muzycznej przygodzie przed Leshy. W jakich składach graliście ?

Cube: Ja nie mam imponującego portfolio. Przed Leshy grałem z Kossą i Shnappsem w Vat Six Nine. Wcześniej były projekty, które nie wyszły poza salę prób.

Śmigło: Zaczynałem od cover bandu Jabba, które było bardziej rockowym graniem. Pierwszy mój poważny metalowy zespół to był Parh, dał mi wiele doświadczenia scenicznego jak i muzycznego. Przez moment gościłem w Baalberith z którym nagrałem splita wraz z Parh.

Wasiek: Zanim dołączyłem do Leshy to dwa poważniejsze składy w jakich grałem to Varmheim i Baalberith, w których oczywiście gram do dziś. Zanim pojawiły się pierwsze kapele, było granie z przyjaciółmi w piwnicy, w moim rodzinnym domu i u mojego przyjaciela Ireneusza, na poddaszu. Było to głównie granie coverów, ale pojawiały też pierwsze samodzielne kompozycje. Zdarzały się też jakieś niewinne projekty, które szybko umierały. Takim pierwszym projektem, który przeżył dość długo i grał regularnie było PZS, który tworzyłem z przyjaciółmi, w którego skład wchodził również w/w Ireneusz. Pomysł na granie narodził się właśnie w mojej piwnicy lub poddaszu Irka. Nie pamiętam dokładnie. Graliśmy regularnie w pubie Praska, który nie pożył zbyt długo, ale bardzo dobrze i pozytywnie zapamiętałem to miejsce jak i jego właścicieli. 

zespół Leshy podczas koncertu w płockim klubie Rock’69, 15.01.2023, fot. Aleksandra Jacoń

A w jakich projektach gracie obecnie ?

Wasiek: Ja aktualnie obskakuje 4 kapele. Varnheim, Baalberith, Leshy i kapele, której nazwy aktualnie nie mogę wymienić, bo wszystko jest jeszcze nieoficjalne, ale nagraliśmy instrumentarium na debiut i czekamy aby dopiąć całość. Były też oczywiście Zdziry. Projekt aktualnie stanął w miejscu, ale nie wykluczamy jego powrotu. Aktualnie powstrzymuje mnie brak czasu, który z gumy nie jest, ale myślę, że przyjdzie dzień, w którym wrócimy do grania i koncertowania, bo koncerty i próby z tą ekipą to było niesamowite przeżycie i świetna zabawa.

Cube: Miałem kilka propozycji, ale ze względu na dużą ilość projektów niemuzycznych udzielam się tylko w Leshy.

Śmigło: Obecnie poza Leshy grzeję miejsce w Concatenation i Necrosodomistical Slaughter.

Jakiej muzy słuchacie ? Jakie bandy najbardziej Was inspirują do tworzenia autorskich kompozycji ?

Kossa: Szczerze? Ostatnio nieczęsto słucham muzyki. Pomaga mi to się odciąć od niechcianych inspiracji i wywietrzyć głowę na rzecz własnych projektów. Nie wspominając już o tym, że mało co mi się podoba, bo jestem bardzo wybrednym słuchaczem. Jak już odpalam jakąś muzykę, to bardzo rzadko jest to metal. Bardziej jara mnie stary pop, elektronika, new romance, gotyk, industrial i jazz. Nie pogardzę także funkiem i różnej maści awangardą. W ostatnim czasie podoba mi się multigatunkowość współczesnych twórców – robi się ciekawie. Nurty mieszają się w wielkim tyglu, podobnie jak wszelkie subkultury. Podsumowując, staram się słuchać wszystkiego, co jest dobre, ale jako twórca wymagam od siebie, więc wymagam też od innych 😉

Cube: Moja playlista jest tak zróżnicowana, że nawet nie wiem od czego miałbym zacząć wymienianie zespołów, ale mniej więcej 30% to szerokopojęty skandynawski folk, który od dłuższego czasu gości w moim sercu i ma spory wpływ na to co gram i chciałbym grać w przyszłości.

Śmigło: Słucham muzyki wszelkiej, w ostatnim czasie najwięcej rapu. Polskiego stety bądź niestety, ale zdarzy się coś zagranicznego. Słucham również sporo muzyki popowej, ale jak mnie weźmie na Jazz to i Jazzu poslucham. Paradoksalnie bardzo mało słucham metalu. Chyba w ostatnim czasie mi się “przejadł” hehe.

Shnapps: Od dłuższego czasu słucham muzyki w Radio Nowy Świat. Jest tam mnóstwo świetnych programów, od czystej muzyki, przez publicystykę, po słuchowiska. Nie zliczę ile świetnych artystów odkryłem będąc stałym słuchaczem, ale metalu w tym nie za wiele. Zdecydowanie za to więcej indie rocka, elektroniki, trip hopu, polskiej piosenki kabaretowej itp. Cięższych rzeczy słucham mniej, choć kilka wyjątków oczywiście się znajdzie – Alcest, Three Eyes of the Void, Devin Townsend, Dom Zły, Amenra, Harakiri For the Sky, etc.

zespół Leshy podczas koncertu w klubie Rock’69 (Płock, 2022), fot. Oliwia Witeczek

Często widzę Was na koncertach w Płocku. Wiem, że obserwujecie płocką scenę rockową. Napiszcie mi proszę o Waszych ulubionych płockich zespołach ?

Kossa: Trochę tego jest. Uwielbiam Parh, Schröttersburg i Varnheim. Z tymi ostatnimi miałem nawet przyjemność nagrać wspólny utwór oraz wystąpić na żywo na deskach Rock69.

Cube: Patrząc na całokształt twórczości u mnie na pierwszym miejscu jest Lao Che a na drugim Varnheim.

Śmigło: Nie mam ulubionych, każdy mnie rozwala na swój sposób. Gatunkowo się zwykle nie zlewają ze sobą, więc każdy jest ciekawy i inspirujący. Nie byłbym w stanie wymienić wszystkich, natomiast wszystkim życzę jak najlepiej i kibicuje, a zwłaszcza młodym zespołom, których jest coraz mniej w Płocku.

Shnapps: A ja sobie wylistuję:
Parh, który niedawno zawiesił działalność i któremu miałem ogromną przyjemność realizować ostatni album;

Schröttersburg, który moim zdaniem z całej naszej lokalnej podziemnej sceny działa najprężniej koncertowo i muzycznie to jest kosmos;

The Old Crone, który z każdym nowym wydawnictwem nie boi się bawić nowymi dźwiękami i brzmi przy tym mega naturalnie;

Prey of Monsoon, który powinien iść na eksport;

Varnheim, które nagrało moją ulubioną płytę black metalową ever;

Spectral Drug, projekt który powinien cisnąć muzykę w soundtrackach do gier cyberpunkowych.
W połowie z wymienionych przeze mnie kapel gra Szkielo, więc to chyba mój ulubiony muzyk w Płocku. 😀 Pozdro!

Wasiek: Moja ulubioną Płocką kapelą był (niestety) PARH. Zawsze świetnie bawiłem się na ich koncertach. Bardzo zasmuciła mnie wieść o zakończeniu działalności. Uwielbiałem energię jaką przekazywali podczas wystąpień na żywo, co nie znaczy, że nie ma innych kapel, które uwielbiam. Duże wrażenie robi na mnie obecny Necrosodomistical Slaughter. Czekam na pełnograja jak pojebany! Potężna dawka grindowego wpierdolu okraszona ciężkimi, niskimi wokalami Maćka i przeszywającym krzykiem Szkiela!

Bardzo często na playliście pojawia się u mnie Schröttersburg. Miałem przyjemność dzielić z tymi dżentelmenami kilka razy scenę. Przede wszystkim uwielbiam słuchać ich muzyki na żywo. Wtedy czuje się to “coś”. Zamykam oczy i odpływam. W pamięci bardzo zapadł mi ich występ w Adzie Puławskiej w Warszawie. Aktualnie Panowie wyznaczają nowy kierunek/nurt w muzyce i w Polsce są dla mnie absolutną topką!

Dużą nadzieję pokładam w Prey of Monsoon. Panowie mają ogromny potencjał. Nie dość, że są świetnymi muzykami to sama ich muzyka sprawia, że sam Mick Gordon wypada cienko jak sik pająka. Nie no, lubię Micka Gordona, ale POM prezentują światowy poziom i myślę, że mogą zajść daleko. Niedługo nagrywają płytę u Filipa Hałuchy w Heinrich House Studio. Jestem bardzo ciekawy tego materiału! Często wracam do takich kapel Black Mad Lice. Tutaj również poziom był światowy i szkoda, że nie poszło to dalej. Ogólnie jest dużo fajnej muzy w Płocku, ale musiałbym naprawdę bardzo się na ten temat rozpisać, a do końca wywiadu jeszcze kawałek.

Każdy lokals ma swoją ulubioną „lokalną” płytę. Dla mnie np. jest to pierwsza płyta Strajku „Nie pójdziemy”. A jakie płockie płyty na Was wywarły wrażenie ? Dlaczego akurat te ?

Kossa: Nie jestem w stanie ograniczyć się do jednej płyty. Osobiście uważam, że wszystko, co wyszło od Schrottersburg to prawdziwe złoto. Niesamowite jest to, że każda płyta nawiązuje do innych nurtów, a mimo wszystko jest utrzymana w spójnej estetyce.

Shnapps: Krótko – Lao Che – “Gusła”.

Wasiek: Osobiście nie mam swojej ulubionej płyty z naszego podwórka. Chyba w ogóle nie mam swojej ulubionej płyty. Z każdego albumu, który mi się podoba coś wynoszę. Często mam tak, że z każdym odsłuchaniem wynika coś innego. Możliwe, że jest to zależne od nastroju w jakim aktualnie się znajduje albo od tego jak dużo grassu wyjarałem wcześniej. Ze Schröttersburg mam tak, że dosłownie wszystko wchodzi bez popity i nie ma produkcji, która byłaby zła lub nie zrobiła na mnie wrażenia.

Cube: Moje dwie ulubione lokalne płyty to “Szemrany” zespołu Koli oraz “Thor” zespołu Hazael. Do tej pory ciężko mi uwierzyć, że kiedy ja byłem jeszcze w podstawówce, to w Płocku już powstawała tak dobra muzyka.

Śmigło: Dokładnie ta sama sytuacja jak z ulubionymi zespołami, nie jestem w stanie podać jednej konkretnej płyty.

Jako Leshy macie już spore doświadczenie sceniczne. Zagraliście sporo koncertów to tu to tam. Który z gigów szczególnie Wam zapadł w pamięci i dlaczego akurat ten ?

Kossa: Zawsze najbardziej podobają mi się koncerty grane w Płocku. Lubię grać w rodzinnych stronach dla ludzi, których znam i obchodzę. Jeśli mowa o koncertach wyjazdowych to bardzo miło wspominam ten z Rock&Rose fest w Kutnie, gdzie mieliśmy przyjemność grać po Venom Inc. Nigdy nie zapomnę, jak podszedł do nas Tony Dolan i poprosił o autografy. Super było też na Skowyt Fest w Gdańsku. Przyjęto nas bardzo ciepło i dostaliśmy cudowny feedback po tym gigu

Cube: Dla mnie zawsze niesamowitym uczuciem jest dzielenie sceny z zespołami, których albumy wielokrotnie gościły w moich odtwarzaczach. Tak było na przykład z Obscure Sphinx na festiwalu Rock Tower. Dzielenie backstage’u z legendarnym Venom Inc. również bardzo zapadło mi w pamięci. Tony Dolan to najsympatyczniejszy muzyk jakiego miałem przyjemność poznać.

Śmigło: Poza koncertami w Płocku do których nie ma żaden inny podjazdu. Bardzo dobrze wspominam koncerty na metalowych zwierzakach organizowanych przez Anię Bargiel. Graliśmy tam może dwa albo trzy razy i za każdym razem równie sympatycznie. Osobiście ja koncerty udane od nieudanych oceniam często na podstawie frekwencji. Starać się będę dokładnie tak samo czy to dla 10 czy 100 osób jednak zawsze lepiej się gra i wspomina koncerty przy większej publice.

Shnapps: Do tej pory najbardziej zapadł mi w pamięć koncert na Skowyt Fest w Gdańsku, raz, że uwielbiam Trójmiasto i zawsze chciałem tam zagrać, dwa, że zagrało tam kilka zajebistych kapel (Body Package, Junon Kyanon, Hegemone, It Follows), a trzy że grałem z gorączką, bólem gardła, bez głosu. Było zajebiście, ale nie polecam 😀

Wasiek: Każdą sztukę w Płocku wspominam bardzo dobrze, a do takich, które mocno zapadły mi w pamięć to gig na Skowyt Fest w Gdańsku i w niestety nieistniejącym już Warszawskim Pogłosie, który zagraliśmy wspólnie z Tankograd i Konstelacje.

zespół Leshy (Gdańsk, 2022r.), fot. z archiwum zespołu

Wiadomo, że wspólne muzykowanie to też heheszki i niezapomniane wesołe przygody 🙂 Macie jakąś taką szczególnie „heheszkową” z własnej działalności ? Podzielicie się nią z czytelnikami PRS ?

Kossa: Wiesz, jak robi się wspólnie sztukę, nawet tą depresyjną, to można dostać głupawki. Niejednokrotnie przy jakichś nagraniach wokali robiłem sobie żarty własnym głosem. Czasem wychodziły takie głupoty, że można było tarzać się ze śmiechu po podłodze. Najbardziej zapadło mi w głowie, jak przy nagrywaniu numeru na nasz pierwszy LP, Piotrek źle usłyszał, co śpiewam. Dla niego to było “Pizda tekst”, później cały czas miałem to w głowie i przy nagrywaniu nie mogłem powstrzymać śmiechu.

Wasiek: Mega zabawnie było podczas nagrywania albumu Knieje, czego dowód można obejrzeć na YouTube na naszym kanale. Nagraliśmy 4 odcinkowy raport który składa się głównie z heheszków. Poza tym każdy wyjazd, koncert czy próba to zawsze salwy śmiechu. Dla mnie takim najbardziej zabawnym wyjazdem był właśnie ten na Skowyt Fest do Gdańska, a bardziej dzień po koncercie, kiedy obudziłem się na giga kacu, a leczyłem ciepłym piwerkiem. Pojechaliśmy wtedy na plażę na spacer i odpaliła mi się głupawka. Robiłem i mówiłem jakieś randomowe rzeczy, które rozśmieszały chłopaków, a w tym też mnie. Nie będę dokładnie mówił co robiłem i mówiłem żeby nie dawać złego przykładu młodzieży, która będzie to czytać.

Cube: Heheszki to nieodłączny element naszego koncertowania. Dla mnie najciekawsze pod tym względem były Katowice. Pan, u którego przez popularną platformę wykupiliśmy sobie nocleg, przywitał nas w swoim salonie wielkim jacuzzi z widokiem na 100 calowy telewizor oraz pokaźnych rozmiarów żółwie stepowe. Chwilę później, w czasie wyjmowania sprzętu z samochodu, zauważyłem, że do klubu wbiegają dwa szczury i już wiedziałem, że ten koncert będzie niezapomniany.

Śmigło: Zawsze przytaczam do takiego pytania jeden wyjazd, który chyba pod względem głupawki przerósł nas wszystkich. Wyjazd do Lublina na trash attack. Choćby taka sytuacja jak wszyscy poszli spać z wyjątkiem mnie i Kossy. Nie mogliśmy spać, więc włączyliśmy sobie policjanci i policjantki (czy coś w tym stylu). W pewnym momencie zaciął się ekran, jakieś piksele się pojawiły zamiast obrazu i nagle na środku telewizora pojawiły się dialogi postaci, jednak bez dźwięku i obrazu. Wiem, że normalnie teraz pisząc o tym zabawne to jest średnio, ale uwierz mi, że w tamtym momencie z Kossą zsuwaliśmy się z fotela ze śmiechu.

Shnapps: Podczas jednej próby graliśmy bez Piotrka na bębnach i puszczałem z odsłuchów nagrane ścieżki perkusji z clickiem. Skończył się odtwarzać set i odpalił się pornos, a moja naturalną reakcją było “o kurwa, mój pornos”. Niech ktoś powstrzyma tę karuzelę śmiechu.

Gdzie będzie można Was zobaczyć oprócz sobotniego koncertu. Nowa płyta to pewnie i koncerty. Jakie są Wasze najbliższe plany ?

Kossa: Jakieś plany są, ale niech na razie pozostaną owiane tajemnicą. Na pewno prędzej czy później o nich wszyscy usłyszycie 😉

Wasiek: Plany są, ale trzeba będzie je wdrożyć w rzeczywistość. Po koncercie w Płocku na pewno chwila oddechu, a potem czas pokaże!

Cube: Ostatnio byliśmy zmuszeni zrezygnować z kilku propozycji aby skupić się na wydaniu albumu i przygotowaniu do koncertu premierowego. Stopniowo dogadujemy kolejne tematy, ale na razie obejmuje nas klauzula poufności. 😉

Śmigło: Żadnych planów póki co, może i dlatego właśnie też dobrze jest zajrzeć na koncert, bo nie wiadomo kiedy następny 😉

Shnapps: Ale coś tam będzie, tylko póki co nie zapowiadamy, poczekamy, aż będzie pewniak 🙂


Płyta CD “Knieje” dostępna będzie podczas koncertu w klubie Rock’69 w cenie 40 PLN